Zarobki w gastronomii w Polsce
Jak wynika z danych Związku Pracodawców i Przedsiębiorców, branża gastronomiczna w Polsce zatrudnia blisko milion ludzi. W zdecydowanej większości są to osoby do 26. roku życia, co wynika z przywilejów podatkowych dla tej grupy (brak podatku od wynagrodzenia). Ile w takim razie zarabia się na popularnych stanowiskach w restauracjach, barach i pubach? Stawki sprawdziliśmy na portalu www.wynagrodzenia.pl i dzielimy się nimi w naszym artykule.
Jakie są zarobki w gastronomii w Polsce ze względu na zajmowane stanowisko?
Poniżej wymieniamy stanowiska, na które najczęściej szuka się pracowników w polskiej gastronomii. Podajemy też medianę zarobków, czyli wysokość wynagrodzenia, jakie otrzymuje połowa osób wykonujących dany zawód.
- Szef kuchni/zastępca szefa kuchni – 5440 zł brutto,
- Kelner – 3050 zł brutto,
- Pomoc kuchenna – 2900 zł brutto,
- Barman – 3500 zł brutto,
- Praca na zmywaku – minimalna stawka godzinowa (18,30 zł brutto na umowę cywilnoprawną),
- Dostawca jedzenia – minimalna stawka godzinowa (18,30 zł brutto na umowę cywilnoprawną) + zwrot za paliwo lub skuter/samochód służbowy.
Oczywiście są to tylko stawki zasadnicze, do których trzeba doliczyć ewentualne premie uznaniowe, prowizje od wypracowanego obrotu oraz różnego rodzaju dodatki pozapłacowe – najczęściej darmowe jedzenie.
Z kolei do wynagrodzenia kelnerów i dostawców doliczamy jeszcze napiwki. W Polsce zwyczajowo daje się minimum 10% wartości rachunku, ale rzadko zdarza się, aby cały napiwek zostawał w kieszeni kelnera – zwykle musi się nim dzielić z właścicielem lokalu lub załogą pracującą na kuchni. Napiwki dla dostawców jedzenia to także 10%.
Polska gastronomia w czasach pandemii – zarobki
Istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że powyższe stawki mogą być wkrótce mocno nieaktualne. Powodem jest oczywiście trwająca pandemia. Najmocniej uderzyła ona właśnie w branżę gastronomiczną, która funkcjonuje w warunkach niemal wojennych i w zdecydowanej większości może serwować jedzenie tylko na wynos.
Straty branży liczone są w setkach milionów złotych, a na moment pisania tego artykułu raczej nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy sytuacja wróci do względnej normy.
Jeśli więc szukać pracy w gastronomii, to najlepiej w tych punktach, które i tak specjalizują się w obsłudze klienta „wynosowego”, czyli:
- w pizzeriach,
- w barach szybkiej obsługi,
- w firmach cateringowych,
- ewentualnie w restauracjach hotelowych serwujących dania do pokoju.
Jakie umowy oferuje się w branży gastronomicznej?
Już przed pandemią dominowały umowy cywilnoprawne i trudno oczekiwać, aby w obecnej sytuacji to jakoś diametralnie się zmieniło. Właśnie dlatego o pracy w tej branży myślą przede wszystkim ludzie młodzi, którzy jeszcze nie potrzebują stabilizacji zawodowej, chcą próbować nowych rzeczy i zdobywać doświadczenie.
Umowy o pracę zdarzają się rzadziej i są oferowane głównie na stanowiskach wymagających specjalistycznych umiejętności, jak szef kuchni i jego zastępca, manager sali, zaopatrzeniowiec czy szef marketingu. Z kolei kelnerzy, pomoce kuchenne i pomywacze w większości pracują na – nie bójmy się tego słowa – śmieciówkach.
Przeczytaj również nasz artykuł o rodzajach umów w Polsce i zobacz czym się między sobą różnią.
Jak zacząć pracę w gastronomii w Polsce?
Pierwszym krokiem jest wyrobienie książeczki sanepidowskiej – bez tego nie masz nawet co liczyć na znalezienie zatrudnienia w jakimkolwiek lokalu gastronomicznym na stanowiskach wymagających kontaktu z jedzeniem. Książeczka potwierdza fakt, że dana osoba nie jest zakażona pałeczkami duru brzusznego, duru rzekomego A, B lub C, pałeczkami Shigella i Salmonella. Aby dostać takie zaświadczenie trzeba oddać próbki kału z trzech kolejnych dni do lokalnej stacji sanitarno-epidemiologicznej i otrzymać wynik negatywny.
Za badania i wydanie książeczki zwyczajowo płaci pracodawca, ale jeśli dopiero starasz się o przyjęcie np. do pracy na kuchni w jednej z restauracji to lepiej załatw tę sprawę na własną rękę – książeczka kosztuje kilka złotych, a komplet badań kosztuje około 100 złotych. Do tego dochodzi jeszcze badanie lekarskie (od 50 do 100 złotych) i koszt ewentualnych badań dodatkowych zleconych przez lekarza.
Mając książeczkę sanepidowską możesz już zacząć rozglądać się za pracą w gastronomii. Oczywiście są stanowiska, na których pracodawcy nie wymagają wielkiego doświadczenia – na przykład kelner, ale i takie, na których trzeba mieć choćby podstawowe pojęcie, jak kucharz (dobrze, aby umiejętności były potwierdzone np. świadectwem ukończenia technikum gastronomicznego czy referencjami z innej restauracji).
Najmniejsze wymagania dotyczą dostawców jedzenia, którzy przede wszystkim powinni się legitymować prawem jazdy (chyba, że w danej restauracji jedzenie jest rozwożone skuterem lub rowerem).
Znalezienie pracy w gastronomii przed pandemią nie było trudne, ale czasy się zmieniły i dziś ewidentnie przedsiębiorcy z tej branży przestawiają się na serwowanie jedzenia na wynos. Stąd mamy mniejsze zapotrzebowanie na kelnerów, ale większe na dostawców, kucharzy i pomoce kuchenne. Pytanie tylko, czy podane stawki wynagrodzenia są na tyle atrakcyjne, aby skusić nowych pracowników?
Jak sądzicie? Zarobki w polskiej gastronomii są w porządku, czy może jednak stanowczo zbyt niskie? Pracowaliście lub pracujecie w tej branży? Jak oceniacie stosunek wysiłku do wynagrodzenia? Zachęcamy do komentowania!