7 mitów o pracy i życiu w UK. Nie wierzcie w nie!
Wyjazd do pracy do Wielkiej Brytanii otoczony jest mnóstwem stereotypów i miejskich legend. Przez wiele lat obecności naszych rodaków na wyspach namnożyło się wiele ciekawych, choć czasami nieprawdziwych historii. Dzisiaj postaramy się je obalić i sprawdzimy jak rzeczywiście wygląda praca i życie w UK.
Mit nr 1 – praca w Anglii nie jest dla każdego
Krążą opinie, że „w Anglii bez znajomości języka ani rusz” – jednak można je śmiało odłożyć na półkę razem z innymi bajkami. Obecnie, aby znaleźć jakąkolwiek pracę, nie trzeba posiadać praktycznie niczego więcej poza chęciami (warto tylko zalegalizować swój pobyt i wyrobić wszelkie niezbędne dokumenty, w tym koniecznie numer NIN). Polacy, którzy nie znają angielskiego, jakoś funkcjonują w społeczeństwie – w wielu miastach są całe polskie dzielnice, gdzie bez problemu można porozumieć się w naszym ojczystym języku. Brytyjczycy bardzo chętnie przyjmują mniej wykwalifikowanych pracowników, zwłaszcza do prac fizycznych. Legendarny zmywak jest nadal jak najbardziej aktualny.
Oczywiste jest jednak, że dopiero znajomość języka i wysoka specjalizacja są najbardziej cenione i dochodowe. Przed każdym przybywającym do Anglii stoi decyzja – czy chcę się rozwijać, poznawać nową kulturę i ludzi, czy też wyjechać na szybki zarobek bez zbędnego angażowania się w życie w nowym miejscu i zaraz wrócić do Polski.
Mit nr 2 – w Londynie zarabia się dużo, więc to najlepsze miasto do zamieszkania
Załóżmy, że znamy język i posiadamy jakieś umiejętności. Podekscytowani informacjami o średnich angielskich zarobkach, stawiamy wszystko na jedną kartę i wyjeżdżamy do Londynu. I tu znów niemiłe zaskoczenie. Owszem, średnie zarobki w Wielkiej Brytanii są wysokie, ponieważ do ich obliczenia bierze się również dochody tych najbogatszych, zarabiających kilka milionów rocznie. To tak jak w Polsce – średnia krajowa to ponad 4,5 tysiąca złotych brutto, powiedzcie szczerze, czy naprawdę każdy tyle zarabia?
W praktyce Londyn jest bardzo drogim miastem. Wszyscy do niego „ciągną”, dlatego konkurencja na rynku pracy również jest tam większa. Osobiście radzimy wybór innego, mniejszego miasta, w którym życie płynie spokojniej i koszty utrzymania są znacznie niższe. A zarobki? Prawie takie same, a skoro nie widać różnicy to po co…:)
Mit nr 3 – jadę tam, aby trochę odłożyć
Pozostańmy jeszcze chwilę w temacie pieniędzy. Wielu naszym rodakom wybierającym się do UK przyświeca jeden cel – zgromadzenie jak największych oszczędności i powrót do kraju. Początkowa pensja dla żółtodziobów to ok. 1000 funtów miesięcznie. Lokum to koszt ok. 500 funtów, a przecież trzeba coś jeść, czasami kupić jakiś kosmetyk lub wyjść na kolację ze znajomymi. Z minimalnej pensji raczej ciężko będzie coś odłożyć. Dlatego lepiej wyjeżdżać parami, koszty stałe podzielić po połowie, co pozwoli zgromadzić znacznie więcej oszczędności. Warto od samego początku opracować jakiś plan oszczędzania, bo bardzo szybko wydatki mogą pochłonąć całe nasze zarobki i okaże się, że wyjazd będzie się wydłużał w nieskończoność.
Mit nr 4 – w UK założę własny biznes
Wizja niskich i mało skomplikowanych podatków kusi wielu. W porównaniu do polskich składek ZUS czy podatku dochodowego Anglia stanowi istny raj podatkowy. Przed podjęciem tak ważnej decyzji lepiej dokładnie przemyśleć model biznesowy. Warto zapoznać się z tymi artykułami:
- Koszty prowadzenia firmy w UK – self-employed, LTD, partnership. Co wybrać?
- Jak prowadzić firmę w UK i nigdy nie odwiedzić urzędu?
- Jak dorobić mieszkając w UK – 7 sposobów
Jeśli nigdy nie prowadziliśmy firmy, to taki skok na głęboką wodę może być bardzo niebezpieczny. Konkurencja na rynku jest coraz większa, musimy więc mieć naprawdę dobry pomysł na taką działalność.
Mit nr 5 – zapakuję kiełbasę i słoiki od mamy, to chociaż trochę zaoszczędzę
Na jedzeniu może tak, na transporcie niekoniecznie. Lot samolotem ze słoikami upchanymi w walizki? Linie lotnicze słono policzą sobie ten nadbagaż. Przejazd samochodem to również niezbyt dobry pomysł. Wbrew pozorom jedzenie w UK jest stosunkowo tanie. Jeśli perspektywa ciągłego wcinania frytek z rybą lub kebaba serwowanego przez przyjaciół z Turcji nie jest dla Was zachęcająca, to pamiętajcie, że znaleźć tam można również mnóstwo sklepów z polską żywnością.
Mit nr 6 – muszę wyrobić angielskie prawo jazdy
Nie, nie jest to konieczne. Polska jest członkiem Europejskiej Strefy Ekonomicznej, oznacza to, że polskie prawo jazdy będzie również honorowane w UK. Jednak jeśli chcesz (lub potrzebujesz np. do pracy), to masz pełne prawo na wymianę swojego dokumentu na brytyjski. Angielskie prawko przyda się jako potwierdzenie zamieszkania, czy jako dokument identyfikacyjny niezbędny do otwarcia konta w banku lub wyrobienia sobie numeru NIN. Z takim dokumentem zapłacisz również mniej za ubezpieczenie angielskiego samochodu. Procedura wymiany jest bardzo prosta – w urzędzie pocztowym należy poprosić formularz D1, wypełnić go i przesłać wraz z załączonym paszportem, polskim prawem jazdy, zdjęciem i czekiem lub postal order (opłatą) na 43 funty do Driver & Vehicle Agency (DVA). Prawo jazdy w UK jest odnawiane co 10 lat, jeździć mogą tylko osoby do 70-go roku życia). W Polsce zazwyczaj otrzymujemy dokumenty bezterminowe.
Pamiętaj również o tym, że aby stracić prawko w UK wystarczy zebrać 12 punktów karnych przez okres 3 lat. Jeżeli nie dysponujecie brytyjskim dokumentem to tamtejsze władze nie mają jak Wam go zabrać. Jedyne, czym mogą Was ukarać to zakaz jazdy po UK. Są więc wady i zalety każdego rozwiązania, ale obowiązku wymiany dokumentu nie ma. Więcej niezbędnych informacji na temat wyrobienia angielskiego prawa jazdy znajdziecie TUTAJ.
Mit nr 7 – ci Anglicy to straszne nieroby
Powiedzmy, że znaleźliście swoją wymarzoną pracę. Pełny zapału pierwszego dnia idziecie do niej, aby dać z siebie wszystko. Pierwsze co bardzo Was szokuje to nieustanne przerwy od pracy robione przez Waszych angielskich współpracowników. Gdy Wy praktycznie bez wytchnienia pracujecie przez równe 8 godzin (z półgodzinną przerwą na posiłek), oni w tym samym czasie mają kilka lub kilkanaście mniejszych przerw (na herbatę, na papieroska, na pogaduszki itp.). Cóż, w Polsce przyzwyczajeni jesteśmy do pracy przez całe 8 godzin, praktycznie bezustannie. W Anglii natomiast notoryczne przerwy są wręcz wpisane w geny pracowników. Jest to kwestia mentalności, a nie „migania się” od pracy. Oni po prostu tak mają 🙂
Spotkaliście się z innymi mitami, dotyczącymi życia w Anglii? Co Was najbardziej zaskoczyło po przyjeździe? Dajcie znać w komentarzu!