Jak prowadzić firmę w UK i nigdy nie odwiedzić urzędu?
Statystyki nie pozostawiają żadnych złudzeń: Wielka Brytania zajmuje pierwsze miejsce w Europie i piąte na świecie w kategorii „najłatwiejsze prowadzenie firmy”. Nic więc dziwnego, że tylu Polaków decyduje się na założenie działalności na Wyspach. Co ich skłania do podjęcia takiej decyzji? Oto kilka drobiazgów, które w tej kwestii zdecydowanie „robią różnicę”.
Biurokracja
Jak zniechęcić kogoś do prowadzenia firmy w Polsce? Na przykład za pomocą rozbudowanej biurokracji. Poniższy filmik jest może nieco przerysowany, ale każdy, kto miał do czynienia z urzędnikami w Polsce, znajdzie tutaj coś, czego doświadczył na własnej skórze:
Nieprzygotowanym do Urzędu – Świat według kiepskich
Wszystkie sprawy w urzędach pozałatwiane?
Gepostet von Andrzej Grabowski am Montag, 9. Mai 2016
Szukaliśmy podobnego filmu dotyczącego angielskich urzędników. Sięgnęliśmy nawet po mistrzów w łowieniu absurdów, czyli ekipę Monty Pythona. Niestety, nic nie znaleźliśmy. Przypadek? Raczej nie..
Odsyłanie do przepisów
Przychodzi Polak do polskiego urzędu i mówi, że ma problem. Jeśli to zdanie przypomina wam początek dowcipu, to zaraz przestanie wam być do śmiechu. Urzędnik bowiem w takiej sytuacji bardzo często odsyła biednego petenta do przepisów, dziennika ustaw i innych dokumentów. Przecież tam jest wszystko wyjaśnione. A że nic z tego nie rozumiesz – trudno. Nikt ci nie kazał zakładać firmy.
W Wielkiej Brytanii nie tylko przepisy są proste i napisane ludzkim językiem. Bezpłatne doradztwo i specjalistyczne szkolenia to coś, co czyni prowadzenie działalności tutaj czymś naprawdę przyjemnym.
Wola urzędnika
„Proszę przyjść za dwa tygodnie po decyzję w sprawie X”. Polski urzędnik wypowiada te słowa, żegna się z petentem, po czym przybija pieczątkę i odkłada gotowy papier do segregatora. Skoro ustawodawca przewidział dwa tygodnie na wykonanie danej procedury, to trzeba się tego trzymać. Przestrzeganie prawa jest najważniejsze, prawda? Jak natomiast jest w UK? Urzędnik jest po to, żeby służyć obywatelowi. Niby drobna, a jednak znacząca różnica.
Interpretacja przepisów
Prostota przepisów to coś, czego Polacy mogą naprawdę pozazdrościć mieszańcom Wielkiej Brytanii. W Polsce nagromadzenie i stopień komplikacji paragrafów sprawiają, że trudno o ich jednoznaczną wykładnię. W niektórych przypadkach może zdarzyć się tak, że w każdym urzędzie skarbowym otrzymamy inną odpowiedź na to samo pytanie. To naprawdę nie jest śmieszne, zwłaszcza, gdy sprawa jest ważna i pilna.
Kontrole
Swego czasu sporym rozgłosem w polskim Internecie rozeszła się informacja o dokumencie, a konkretnie instrukcji dla urzędników skarbowych, która zalecała, by co najmniej 80 procent kontroli w firmach kończyło się orzeczeniem jakiejś kary. Mówiąc wprost, urzędnicy mają tak długo szukać nieprawidłowości, aż je znajdą. Doszło do tego, że niektórzy przedsiębiorcy celowo popełniają drobne błędy, by w ten sposób zapewnić sobie spokój. Jeśli dodamy do tego fakt, że aż 40 różnych instytucji może w Polsce przeprowadzać kontrole w firmach, stanie się jasne, dlaczego prowadzenie działalności jest tam czymś w rodzaju sportu ekstremalnego.
Stosunek do klienta / petenta
Brytyjskie urzędy traktują prowadzących firmę jak równorzędnych partnerów. Im naprawdę zależy na tym, by Twoja firma prosperowała, byś mógł skupić się na tym, na czym znasz się najlepiej, a nie na walce z przepisami czy generalnie z całym „systemem”. Urzędy wychodzą z założenia, skądinąd bardzo słusznego, że tacy jak Ty – napędzają gospodarkę ich kraju. Dlatego trzeba chuchać i dmuchać na wszelkie przejawy inicjatywy wśród obywateli. W Polsce jest nieco inaczej. Tutaj, wchodząc do urzędu, musisz na każdym kroku udowadniać swoją niewinność.
Szybkość zakładania firmy
Pod tym względem Polska wreszcie dorównuje Wielkiej Brytanii. Rejestracja firmy w polskim urzędzie zajmuje najwyżej godzinę. I to jedynie, jeśli jest kolejka. Ale i tak w UK jest lepiej, ponieważ jeśli decydujesz się na samozatrudnienie (sole trader/self employment), to możesz zarejestrować swoją firmę nawet po trzech miesiącach od faktycznego rozpoczęcia działalności (czyli od chwili, kiedy na twoje konto zaczną wpływać pierwsze pieniądze).
ZUS
W Polsce możesz co prawda przez dwa lata opłacać składkę na preferencyjnych zasadach (około 460 zł miesięcznie), ale po dwóch latach składka wzrasta do grubo ponad tysiąca złotych. I to niezależnie od tego, czy twoja firma ma jakieś dochody, czy jest pod kreską. Co gorsza, płacąc składki nie wiesz, czy kiedykolwiek odzyskasz swoje pieniądze. I nie chodzi o to, czy dożyjesz do emerytury, tylko o to, czy cały ten system ubezpieczeń po prostu nie zawali się. W Wielkiej Brytanii, po założeniu firmy zaczynasz opłacać składki dopiero wtedy, gdy działalność zaczyna przynosić dochody. Ale najlepsza jest wysokość tej składki: zaledwie 2,70 funta tygodniowo. Chyba, że przekraczasz próg dochodów, wtedy stawka rośnie proporcjonalnie do ich wysokości.
Podatki
W Polsce podatki płaci się co miesiąc (ewentualnie co kwartał). W Wielkiej Brytanii może to być aż 21 miesięcy od momentu założenia działalności. Inaczej mówiąc, przez niemal dwa lata możesz obracać pieniędzmi, które w Polsce, w analogicznej sytuacji już dawno wpłynęłyby na konto skarbu państwa. Tak więc w UK masz większe szanse, by rozwinąć skrzydła. To niezwykle ważne zwłaszcza dla młodych firm, które często borykają się z płynnością finansową.
Kwota wolna od podatku
6 600 zł w Polsce – kontra 11 500 funtów (prawie 58 000 zł) Wielkiej Brytanii. Tego nie ma co nawet komentować.
Załatwianie spraw urzędowych
To, co w Polsce zaczyna to być powoli wprowadzane, w Wielkiej Brytanii funkcjonuje już od dawna. Mowa o załatwianiu większości spraw urzędowych przez Internet, telefonicznie lub listownie. Można tutaj przez szereg lat prowadzić firmę i nigdy nie odwiedzić fizycznie żadnego urzędu.
Dlaczego tak jest?
Dlaczego polskie urzędy są w wielu przypadkach wrogo nastawione do swoich „klientów”? Czy to spadek po czasach carskich, kiedy to urzędnik był kimś na prawdę szanowanym? A może przez dziesięciolecia komunizmu, który z założenia tępił wszelkie odruchy ludzkiej inicjatywy? A może wreszcie dlatego, że nawet jeśli do polskiego urzędu trafia młody, idealistycznie nastawiony człowiek, to przez przebywanie w tym nierzadko patologicznym środowisku, z czasem zamienia się w przysłowiowego „urzędasa”?
Z drugiej strony – dlaczego w Wielkiej Brytanii tak dobrze traktuje się ludzi prowadzących własną działalność gospodarczą? Chyba dlatego, że istnieje tam powszechna świadomość, że małe i średnie firmy tak naprawdę budują dobrobyt całego kraju. Czy Polska dogoni kiedyś w tej dyscyplinie Wielką Brytanię? Mocno trzymamy za to kciuki!
Podzielcie się swoimi doświadczeniami z angielską biurokracją – podzielacie nasz optymizm czy jednak trafiliście na jakieś nieprzyjemne sytuacje?