Klaskanie w samolocie. Czy to tylko polski zwyczaj?
Klaskać, czy nie klaskać? Podróżując samolotem łatwo zaobserwujemy, że pasażerowie linii lotniczych dzielą się na dwa obozy – notorycznych „klakierów” oraz powściągliwych „światowców”. Co na temat mówią zasady savoir-vivre i jak to w końcu jest z tym klaskaniem? Dziś mamy dla Was ostateczną odpowiedź!
Gromkie brawa to charakterystyczna forma okazywania radości przez pasażerów, którą często można zaobserwować, gdy korzysta się z lotów czarterowych z licznym gronem polskich turystów. Niekiedy do owacji przyłączają się rozentuzjazmowani Włosi lub mieszkańcy krajów słowiańskich. Ok, wszystko ładnie, pięknie, ale co te brawa mają na celu i jak się one mają do pokładowej etykiety? Wydaje się, że jeszcze wielu naszych rodaków nie przywykło do podróżowania drogą powietrzną i stąd też lot dla dużej liczby Polaków wciąż wiąże się z bardzo emocjonującym przeżyciem. Kumulacja obaw, podekscytowania i buzującej adrenaliny – podsycana obrazami rodem z amerykańskich filmów katastroficznych, musi znaleźć gdzieś swoje ujście przy szczęśliwym zakończeniu podróży!
Twarde stanowisko „pokładowych klakierów”.
Osoby klaszczące po wylądowaniu zwyczaj tłumaczą to jako wyraz wdzięczności i podziękowania dla pilotów, za udaną i bezpieczną podróż oraz pomyślne posadzenie samolotu. Ma to być również forma wyrażenia uznania dla – ujmijmy to – „zweryfikowanych umiejętności”. Niegdyś czynność ta miała większy sens, gdyż owacje słychać było w kokpicie. Obecnie o oklaskach pilotów informuje (z dobroci serca) jedynie personel pokładowy – tak, tak, to miłe panie stewardesy i stewardzi donoszą pilotom, czy pasażerowie byli zadowoleni z lotu…
Decydowanie można zauważyć jednak pewną dość zabawną zależność – podczas lotów bez najdrobniejszych turbulencji i komplikacji (np. krążenia nad lotniskiem) brawa zdarzają się rzadko. Wystarczy jednak kilka odczuwalnych drgań, by część pasażerów zaczęła zerkać ukradkiem dookoła z trwogą w oczach – wtedy szansa na owacje po wylądowaniu jest niemal 100%.
Często spotykamy się z uznawaniem bicia braw za typowo polskie zachowanie. W naszym mniemaniu, obsceniczne wytykanie tego, jak i utożsamianie nas ze skarpetami i sandałami jest nieco brutalne. W końcu ani jedno, ani drugie nie jest przywarą dotyczącą wyłącznie Polaków! Każdy kraj ma swoje modowe nawyki, jaki i niezrozumiałe dla innych narodowości obyczaje (przeczytajcie na przykład o Brytyjczykach!). Są to po prostu pewne cechy, dzięki którym zachowujemy swoją odrębność w czasach totalnej globalizacji.
Zagorzali przeciwnicy też zdania nie zmienią.
Obciach! Żenada! Totalna kompromitacja! Klaszczą jak u Rubika! – mówią ci bardziej „światowi” z nas, którzy udają się w podróż samolotem. Co zresztą podchwytują inne narodowości – skoro my sami tak uważamy, to widocznie tak jest. Przeciwnicy klaskania uważają, że jest to jawny przejaw zaściankowości naszego kraju oraz akt uwłaczający pilotom, którzy mają odpowiednie kompetencje. To tak, jakbyśmy mieli wiwatować taksówkarzowi czy maszyniście, za to że dojechaliśmy do punktu docelowego – twierdzą sceptycznie nastawieni. W Anglii to też zupełnie nie do pomyślenia, gdyż „obowiązkiem” pilota jest zapewnienie bezpiecznego lotu, więc owacje są daremne.
Klaskanie w samolocie – stosowny czy nietaktowny zwyczaj?
Dla osób, które czasem nawet chciałyby sobie poklaskać na pokładzie, ale nie wiedzą, czy wypada się dołączyć do owacji, mamy kilka informacji. Otóż klaskanie w samolocie jest dozwoloną, a niekiedy bardzo mile widzianą reakcją. Zgodnie z zasadami savoir-vivre, jest to pozytywnie odbierany gest, do którego piloci są równie przyzwyczajeni, jak do wykonywania swojej pracy.
Kiedy warto zdobyć się na taki przejaw entuzjazmu?
Na pewno wtedy, gdy lot nie należy do łatwych, są duże turbulencje lub kiepskie warunki do lądowania – bądź uzyskamy informację o procedurze awaryjnego lądowania. Wówczas piloci mogą wykazać się znajomością swojego fachu i brawa z pewnością będą im się należały. Bezproblemowego lotu osobiście byśmy oklaskami nie nagradzali, ale jest to nasze osobiste przekonanie.
Dlaczego niektórzy klaszczą po wystartowaniu samolotu?
Pisaliśmy już o klaskaniu pasażerów po wylądowaniu, ale co z tymi, którzy klaszczą nielicznie już na starcie? Wbrew pozorom moment startu jest znacznie trudniejszym etapem pilotażu, niż samo lądowanie – o czym nie wszyscy wiedzą. Uzyskanie efektu wznoszenia wymaga odpowiedniego rozpędu i siły nośnej, załoga samolotu musi wykonać szereg działań, aby uzyskać właściwe parametry i wzbić się w przestrzeń powietrzną. Dlatego też doza zrozumienia należy się również dla tych bijących brawo już na początku podróży.
Wniosek? Według nas klaskać wypada, czasami wręcz jest to mile widziane. Zgodzicie się z tym? Jakie macie inne argumenty za lub przeciw klaskaniu w samolocie? Dajcie znać w komentarzu!