Czytaliście już pewnie nasz artykuł dotyczących tego, jak to naszych rodaków na emigracji zadziwia specyficzna obyczajowość Brytyjczyków. My jednak odwrócimy kota ogonem i powiemy Wam, jakie polskie zwyczaje i codzienne realia z kraju nad Wisłą zaskakują mieszkańców Wysp. Okazuje się, że to, co dla nas jest normą, dla innych nacji  bywa nie do pomyślenia!

1. Uroki polskiej kolei – niektórych rzeczy nie sposób wytłumaczyć…

Ten, kto często podróżował w Polsce koleją zapewne zna je wszystkie – aż za dobrze. Anglików natomiast zdumiewa najbardziej numeracja stosowana do określenia peronu i toru, na którym zatrzymuje się dany pociąg. W Wielkiej Brytanii używa się wyłącznie wytycznej dotyczącej numeru toru, co jest znacznym uproszczeniem podczas szukania odpowiedniego stanowiska. Drugim niezrozumiałym dla nich aspektem są przepychanki i zgiełk podczas wsiadania czy wysiadania – jest to kompletna abstrakcja w porównaniu do uporządkowanych brytyjskich kolejek – które stosuje się praktycznie wszędzie.

polska kolej

2. Gaz do dechy! – czyli o pośpiechu i wyprzedzaniu na trzeciego.

Ogólnie w UK jest to coś nie do pomyślenia, żeby szarżować na drodze. Zapewne ma to powiązanie z surowymi przepisami kodeksu ruchu drogowego i spoczywającej na kierowcy odpowiedzialności. Jeśli więc sądzicie, że mandaty i sankcje wobec kierujących pojazdami w Polsce są wysokie, to zapewniamy, że dopuszczając się wykroczenia drogowego w Anglii grożą o wiele większe nieprzyjemności i konsekwencje. Brytyjczycy z reguły są przyzwyczajeni do stania w korkach i przestrzegania przepisów drogowych. Nie do końca są też w stanie zrozumieć, dokąd może się ludziom aż tak śpieszyć, że narażają nie tylko swoje, ale i cudze życie na drodze.

3. Polska gościnność bywa krępująca – trochę o zwyczaju ściągania butów

Nie zdziwcie się, jeśli Wasz brytyjski gość poczuje się nieco zakłopotany, słysząc bezpośrednie hasło „Nie krępuj się, ściągnij buty i się rozgość”. W wielu domach rodowitych Anglików po prostu nie praktykuje się takiego zwyczaju – choć nie jest to regułą. Można to jednak zauważyć oglądając filmy bądź seriale stricte brytyjskie, że goście zwykle pozostają w obuwiu. Ponoć ma to zapobiegać dyskomfortowi wizytatora, gdy np. spędził w butach wiele godzin i jego skarpetki, cóż.. fiołkami raczej nie pachną, lub gdy gość jest elegancko ubrany i wyglądałby komicznie w kapciach. Co do powszechności zjawiska zdejmowania butów w Polsce, jest kilka teorii. Jedne źródła podają, że sięga on dawnych czasów, gdy społeczeństwo zamieszkiwało chaty, w których podłogę stanowiło zwykłe klepisko – i przetrwał u nas do dziś. Inne natomiast sugerują, że nawyk ten został zaczerpnięty od Azjatów i został utrwalony w Polsce przez Rosjan w czasach PRL-u.

4. Kilka słów o podstawowym savoir-vivre – czyli z czego pijesz kawę?

Zapraszając Anglika na kawę łatwo można popełnić kolejną obyczajową gafę, zadając mu pytanie: w czym pijesz kawę – w szklance, filiżance czy w kubku? Cóż, nie ma co ukrywać, że przeciętny Nowak wybierze do „rozpuszczalnej” lub „sypanej” szklankę bądź kubek. Naczynie duże, praktyczne, a jak się stłucze to nie szkoda – może i mało wyrafinowane, ale doceniamy wszystkie jego pozostałe zalety. W Anglii zaś goście podejmowani są zawsze kawą lub herbatą serwowaną w eleganckich porcelanowych lub jako-takich, ale zawsze – filiżankach. Ot co kraj, to obyczaj – jeśli chcemy wyjść z klasą zapraszając Brytyjczyka, dobrze mieć pod ręką kilka filiżanek w domu.

kobieta i kawa

5. Jak odbierają nas Anglicy?

Niestety mieszkańcy Wysp, którzy odwiedzili Polskę, oceniają nas dość oschle – ponurzy, oziębli i zdystansowani ludzie, zdarzyło nam się nieraz usłyszeć w UK. Mimo, iż w naszym mniemaniu nie jesteśmy wcale tacy źli. Fakt, lubimy sobie „trochę” ponarzekać i nie mówimy do każdego przechodnia – „Cześć, jak się masz?!” – szczerząc zęby w uśmiechu, gdy nas to najzupełniej w świecie nie interesuje. Pewnie, gdybyśmy angielskim zwyczajem rozprawiali na każdym kroku o pogodzie, poziom naszego narzekania znacznie by wzrósł – więc może to i lepiej? Choć miarkujemy uzewnętrznianie emocji i ważymy słowa wobec obcych, to z reguły jesteśmy rodzinni, pomocni, no i zdarza się, że pracowici – nie ma co narzekać 😉

6. Wigilia i zwyczaj dzielenia się opłatkiem

W Polsce utrwalił się według nas piękny zwyczaj Wigilii, którą obchodzimy już 24 grudnia, tuż przed samymi Świętami. Jest to dla Polaków czas, w którym zasiadamy wraz z rodziną do wigilijnej uczty (niegdyś wyłącznie) postnej – celebrujemy ten czas, a po uroczystej kolacji odpakowujemy prezenty i szykujemy się do pasterki oraz Bożego Narodzenia. Drugi dzień Świąt nie ma już tak doniosłego wydźwięku w Polsce, jest to radosna chwila wytchnienia przeznaczona na odpoczynek dla całej rodziny. Anglicy natomiast celebrują Święta 25 grudnia, a 26-ego następuje Boxing Day, czyli cały dzień poświęcony wyłącznie na świętowanie i odpakowywanie prezentów.

Musimy także nadmienić, że w UK nie praktykuje się zwyczaju dzielenia opłatkiem, który u nas jest bardzo silnie kultywowany.

wigilia w polsce

7. Święty Mikołaj vs. Santa Claus

Pod względem świątecznych tradycji musimy także dodać, że mamy zupełnie odmienne przekonania, co do usposobienia Świętego Mikołaja. Mimo, że przybrał on jeden najbardziej charakterystycznych (i propagowany przez media) wygląd pulchnego staruszka w czerwonym kubraczku, to:

  • w Polsce Święty Mikołaj zwykle oficjalnie przychodzi do domów, rozmawia i odpytuje najmłodszych z wierszyków lub piosenek, po czym wręcza dzieciom długo wyczekiwane prezenty.
  • w Anglii Santa Claus jest niczym agent do zadań specjalnych…? Przychodzi do domu „cichaczem” pod osłoną nocy – wchodząc oczywiście przez komin, a prezenty zostawia dzieciom w specjalnej świątecznej skarpecie lub pod choinką, gdy te smacznie śpią.

Oczywiście wielu Mikołajów można również spotkać w okresie świątecznym w centrach i galeriach handlowych oraz deptakach – jest to częsty widok zarówno w UK, jak i Polsce.

8. Poświąteczne odwiedziny duchownego – kolęda

Kolejną ciekawostką jest dla Anglików zwyczaj praktykowany przez polskich duchownych – chodzenie po kolędzie w okresie poświątecznym. Na Wyspach duchowni nie składają parafianom okresowych wizyt duszpasterskich i raczej nie zdarza się Brytyjczykowi, aby gościł on proboszcza z lokalnej parafii. Ciężko wytłumaczyć jest mieszkańcowi Wysp procedurę oraz znaczenie, jakie ma udzielane przez duchownego błogosławieństwo dla domowników i domu. Cóż, jest to wizyta, która ma mieć na celu utrzymywanie dobrych relacji z wiernymi i stricte jest uregulowana przez prawo kanoniczne. Co bardziej zajadliwi dopowiedzą, że chodzi też o pewną białą kopertę…

9. Topienie/Palenie Marzanny

Ta słowiańska tradycja bardzo intryguje wielu Anglików, przy czym niepokoi ich pod względem dbania o środowisko i wartości wychowawczych. Bo w końcu jaki wzorzec czerpały dzieci przygotowując słomianą kukłę ładnej pani – uosabiającą zimę, którą niegdyś wrzucało się do rzeki lub bezpardonowo paliło…? Cóż, po wejściu Polski do UE zwyczaj ten został w znacznym stopniu złagodzony – najmłodsi z gotową Marzanną robią już zazwyczaj jedynie przemarsz ze śpiewaniem piosenek o końcu zimy. Powinno to nieco uspokoić zatroskanych obywateli Wysp.

Zgodzicie się z tą listą? Co jeszcze musieliście tłumaczyć swoim zagranicznym znajomym? Podzielcie się wrażeniami w komentarzach, chętnie przygotujemy rozszerzony spis polskich „dziwactw”, z obecności których nawet sobie nie zdajemy sprawy!